Komentarze: 0
Stal na poboczu i lapal stopa. Wiem jak to jest, czesto przeklinam na egoistycznych kierowcow, ktorzy mi machaj lub sie smieja, ale rzadko kiedy podwioza. Wiec zabralam go. byl grubo ubrany w ten zimny dzien. Niewidzialam jego twarzy, deszcze padal, mial kapuce.. byl inny niz wiekszosc autostopowiczow, rozmawial ze mna, smial sie - czas przelecial. zawiozlam go na samo zyczone miejsce, przejechalam moj dom o pare kilometorw, ale nieszkodzi... oplacalo sie..
pozniej bylam na siebie zla, ze nawet nie psytalam o imie, o miejsce zamieszkania, nic kompletnie nic.
Dzis, stoje przy aucie z kolezankami, pale papierosa.. przechodzi dwoch chlopakow. Jeden sie do mnie usmiecha, niewiem dlaczego. Po paru sekundach sie pyta: "Czy ty jestes z Belku?" - "Tak, a dlcazego sie pytasz?" - "znam cie, podwiozlas mnie kiedys, jakis tydzien temu, pamietasz?"....
I znow pozwolilam mu odejsc... Czekal na mnie, stal na rogu ulicy, palil i czekal na mnie, patrzalam sie na niego i nie podeszlam.... Szalg mnei trafi! Dlaczego tak postapilam?!?!?!
Co jak go juz nigdy nie spotkam?!?!?!
Ale skoro byly dwie szansy, moze ebdzie i trzecia, no nie?
Obiecuje, ze tej nie przegapie.... obiecuje...