paź 06 2002

Bo poco by tez...


Komentarze: 2

Ok., rozumiem. Zyje po to by się denerwowac, ciagle czuc niepewna, od czasu do czau bawic, ale przewaznie jednak zalowac i przeklinac! Nieprawda, wiem ze tak nie jest, wiec niech mi proszę zycie przestanie wmaiwac takie bzdury! Nigdy tak nie było, nie widze potrzeby zmienic mojego rytmu dnia ze spokojnego zrwonowazonego szczescia, na chaotyczne niezdecydowanie.

Jednak jak zawsze nikt się mnie nie pyta o zdanie. Max się nie pyta co bedzie jutro. Alek się nie pyta jak było naprawde. Pawel się nie pyta, czy może czasem wina nie lezy po mojej, ale po JEGO stornie, Wykladowca z ontologii się nie pyta, czy chche przeraniac 40 stron naprawde niezrozumialego materialu przez weekend!!!

W ten psosob nie daja mi szanse odmowic, powiedziec prawdy, zrezygdnowac, przemyslec itp.

Ale nie ma sprawy. Ja sobie i tak poradze. Max będzie jeszcze zalowal, ze nigdy nie zadbal o jakas pewnosc i stabinosc, Alek będzie zalowal, ze stracil pare miesiecy na obrazaniu się, podczas gdyby wystarczylo tylko jedno zdanie: “Co się naprawde wydarzylo?!“. Pawla zycie nauczy, ze nie wolno ludzi, których się nigdy na oczy nie widzialo, z którymi się nigdy nie rozmawialo, którym się pozniej nie pozostawia najmniejszej szansy obrony swego stanowisko, wyzywac i obrazac. Wykladowca uslyszy we wtorek odemnie tak piekny referat na temat spojnosci ducha z dusza i ich jedna dzielaca roznica, ze nigdy wiecej nie będzie go kusilo wywolac nazwisko Switala, jeśli będzie chodzilo o zreferowanie czegos!!

Duzo checi, ale malo czau – już jest po 18 – niedziela! Weekend się konczyl, zanim się dobrze rozkrecil. Zabawa w Weekendzie wczoraj była nieprzeictena, glowa mnie do terza boli, jednak nie babelkowego plynu muskujacego delikatnie wszytskie kobiece strefy erogenne, ale z informacji bombardujacych moja glowe, szokujacych obrazow ukazujacych mi się co pare chiwl. Nie tak bardzo uczestnictwo moich przyjacieli mnie dziwilo, jak przebieg calych przedsiewziec przedstawionych mi dokladnie przed oczami. “Love is everywhere!“ – no wiem, wiem – ale czy musi być akurat na dyskotece, w sobote, po mojej prawej, lewej, za mna i przede mna... (nawet nie patrzalam się pod stol, tylko Bog wie, co tam się dzialo!). Zastanawiam się czy ten szampan, którego Dominika dostala na urodziny od DJ‘ow nie był “podwartosciowany“ pewnymi afrodyzjakami?!?!

Przyznaje się bez bicia, był pyszy! Zwlaszcza gdy plynal z ust kolegi, usilujacego mnie nauczyc swa “studencka“ wariante picia (pomylil pomysl jednak chyba z paleniem papierosow)....

Pocalunki Patrycji, spojrzenia Przemka i dotyk Macka.... czuje się jak jedno jedno wielkie skupisko grzechow! Ale za co tu się wstydzic? Zycie jest krotkie – jeśli się teraz za nie nie wezme, to pozniej nie będę weidziala od czego zaczac, przy millionach niesplenionych marzen, fantazji i niepodjetych decyzji.

To JA zadecydowalam, ze jego rece pozostana na moim pepku bawiac się moim kolczykiem, to JA zadecydowalam, ze pojdziemy do baru do jeszcze jedno piwo, to JA siezdialam z tylu w aucie, i to JA cigale obijalam się glwoa o szybe (no dobrze, uznaje mozliwosc, ze nie tylo ponioslam lekkie uszkodzienia podczas tej jazdy).

Pierwszy raz od miesiecy nie bylam kierowca! Alkohol smakowal jak dawno nie importowany do kraju najlepszy nektar prosto z drzewa. Szampan slodiutki, piwo zimne i zostawiajace na ustach podniecajacy posmak. Czlowiek (przeraszam: STUDENT) nie pijacy od paru tygdni alkoholu ze 100% pewnoscia popadnie wczesniej czy pozniej w alkoholizm lub umrze smiercia nienaturalna (zaniechanie akcji serca). Niewyobrazlane obciazenia kazdego siedzacego na sali, sluchajacego wykladu, kombinujacego, od kogo by tu skserowac notatki, nie da się po prostu przelknac i przemilczec. Trzeba sobie usiasc, wypic jedno, dwa piwko, takie na usmiech, nie na chuliganskie chlejstwo (!!!!), i powiedziec sobie: “Nieszkodzi, ze dzis znowu nic nie zrozumialem z wykladow mojego wyraznie skocnentrowanego an mnie wykladowcy, nieszkodzi, ze mnie milosc nie tylko opuscila, ale najwidoczniej tez okradla, bo nie pamietam nic, co by mi przypominalo, jak to jest lezec z mezczyzna w lozku, obudzic się kolo niego, czuc jego oddech na szyi... Nieszkodzi, ze portfel kazdego niepracujacego studenta (a takich jest nadal wiekszosc) swieci dziurami i obraza się, gdy z wspolczucia wrzucasz mu zetonki na wuski w Realu, czy karty SIM z teleofnow...

Nic nieszkodzi, wszystko da się naprawic, wszytsko będzie dobrze dopóki nie wapdniemy do nastepnej dziury!

Ide spac, co inngeo mi pozostalo?1 No chyba się uczyc nie będę – BEZ PRZESADY!!!!

iris : :
07 października 2002, 18:10
no coz, czasami czlowiek ma wiee do poweidzenia i nie sposob bawic sie wtedy w skroty i streszczenia....:-)
07 października 2002, 08:59
trochę tio długie...

Dodaj komentarz